czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 2

* Violetta*

-Kochanie! Wróciłem!-Krzyczał Diego od chwili przekroczenia progu domu.
-Dobrze, co robiłeś w pracy ? 
- Nic ciekawego, mam wyjazd służbowy. Spakuj mi walizke, mam samolot za godzinę więc walizkę chce za 30 minut. Bez słowa poszłam na górę pakować mu walizkę. Wszystko spakowałam mu w 15min w sumie to nie obchodzi mnie nawet gdzie on leci. Dałam mu walizkę i odprowadziłam na lotnisko. Postanowiłam że zrobię sobie spacerek do domu. Podczas niego widziałam wiele ogłoszeń, które są porozwieszane na różnych słupach. Zauważyłam, że firma VerdasCompany poszukuje asystentki.... chyba to jakis znak, że powinnam w końcu się spełnić w moim zawodzie ponieważ wszystkie wymogi pasowały do mojego CV. *** Wróciłam do domu i zabrałam się za szukanie mojego CV. Noż kurcze gdzie to cholerstwo jest?! Ooo... mam! Zaniosłam je do tej firmy. Pracuje tam bardzo miła pani, która ma na imie Monika to chyba jest jakaś sekretarka, bo kazała mi czekać do jutra i zaczęła robić coś tam w swoim komputerze, a potem poniosła gdzieś kawę. Teraz tylko czekać do jutra... Diego powiedział, że wróci za miesiąc, więc muszę wymyślić coś na swoje wytłumaczenie. Chociaż pewnie mnie nie przyjmą bo dawno nie byłam nigdzie zatrudniona. A jeśli mnie przyjmą i mój szef to będzie jakiś 80-letni staruszek?! Będę musiała się nim zajmować i myć mu nogi żeby mnie nie zwolnił? Dobra.. pewnie za bardzo panikuje. Ale jeśli tak będzie to odchodze z " powodu problemów rodzinnych ". *** Kolejny dzień. Dziś jest ten dzień! Wstałam, wykonałam wszystkie poranne czynności i odrazu poczłapałam do VerdasCompany. Gdy tak szłam mało się nie zabiłam, bo oczywiscie nałożyłam najniewygodniejsze szpile. Weszlam do windy i pojechałam na najwyższe piętro ponieważ to tam jest sekretariat. Mówię jak byłam w szkole " sekretariat ". Szłam, szłam przez dłuuugi korytarzi byłam myślami zupełnie gdzie indziej. W pewnym momencie się potknęłam przyszykowałam się na spotkanie mojej głowy z ziemią, ale nic takiego się nie zdarzyło. Kiedy otworzyłam oczy to ujrzałam mega przystojnego szatyna mniej więcej w moim wieku. Podniósł mnie nie przestając patrzeć mi się w oczy. Jego oczy były takie śliczne.. zielone jak trawka, czy szmaragdy. Zupełnie inne niż Diega. A co jeżeli on tez składał papiery?! Na bycie asystentem... nie.. to pewnie nie to. Ale jeśli to prawda to nie mam szans... *** Jadę sobie spokojnie taksówką do pracy. Jestem totalnie zmęczona, ale jak mus to mus. Nagle poczułam że uderzyliśmy w jakieś auto. - cholera jasna, nic panu nie jest? - wystraszyłam się i zapytałam kierowcy pojazdu. - nie, ale mam nadzieje że Pani się nic nie stało. - powiedział spokojnie. - nie, niech Pan poczeka pójdę sprawdzić co się stało - lekko pokiwał głową w znaku porozumienia. delikatnie odpięłam pasy i wysiadłam z auta. Pokonałam kilka kroków i zobaczyłam zniszoną przednią część samochodu. Po chwili z drugiego pojazdu wyszedł młody mężczyzna. - Matko, nic Pani nie jest? - wystraszył się. - jechałem zbyt szybko i nie zauważyłem Pani. - nie mnie, tylko tego dość starego pana, który już ma swoje lata i radziłabym mu się nie denerwować. - Powiedziałam spokojnie. - jasne, zaraz mu zapłacę, śpieszę się i wolę to załatwić bez dzwonienia na policję. - Oznajmił. - proszę - Gestem ręki pokazałam mu, żeby podszedł do kierowcy, uśmiechnął się i poszedł w wyznaczone przezemnie miejsce. Ja zobaczyłam, że jesteśmy już prawie pod firm.a - Carrella 14. - powiedziałam szeptem sama do siebie. To ulice dalej! Podeszłam do auta i czekałam aż mężczyźni skończą rozmowę. Po chwili podeszłam i zapłaciłam kierowcy oraz podziękowałam mu. Już chciałam odchodzić, gdy usłyszałam głos tego faceta, który spowodował wypadek. - jeszcze raz, bardzo Panią przepraszam. - naprawdę nie szkodzi, a po za tym, Francesca - podałam mu rękę. - Marco - podniósł moją i delikatnie ją ucałował. - może gdzieś Cię podwieść, Francesco? - nie dziękuję, jestem na miejscu. - dobrze, to ja jeszcze raz przepraszam i proszę - podał mi jakąś kartkę - to moja wizytówka. - dopowiedział i uśmiechnął się delikatnie. - do zobaczenia - mrugnął do mnie i odjechał. Ja szybkim krokiem udałam się w stronę firmy VerdasCompany.

                                                                        *****
         No to ten rozdział jakoś napisałyśmy z Kasią. Trochę nam to zajęło.
                 Jak na początek to było sporo komentarzy pod 1 rozdziałem :). 
                     Za co wam wszystkim bardzo dziękuje. Licze, że pod tym nie będzie mniej komentarzy. Rozdział wyszedł, jaki wyszedł. Czekam na wasze opinie :**.

10 komentarzy:

  1. Super. Czekam na next. Nie chcę mi się za bardzo pisać dlatego na tym skończę xd
    Zapraszam do siebie
    leonetta-moja-opowiesc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Super^^^
      Jaram sie! xdd
      I do tego jutro urodzinki <3
      Dobra, nieważne.
      Ogółem rozdział bardzo mi sie podoba. Liczę na jak najszybszy next <3

      Ps. Wejdziecie na te blogi?
      http://mozemyrozpalicnaszeswiatlo-leonetta.blogspot.com
      http://love-will-remember-oneshots.blogspot.com

      Usuń
  3. Zajmuje! !!!!! Nareszcie next *-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem !
      Diego wyjazd.
      Może on wyjeżdża do tej jebanej dzi...
      Jebanej dziecinnej pracy!!
      I jeszczde ciota chcę, żeby mu pakować walizki!
      Ja ci kurwa spakuje!!!!
      STRZELBE DO UST KURWO!
      cebulak...
      Te "zielone jak trawka" mnie rozwaliło xD.
      MARIQUENEN
      JOLOJOLO
      ASIENAEBAEM
      ##HASZTAGGGG
      Stop!
      Taka chwilowa faza xD..
      Marcesca...??
      O nie nie nie nie!
      FEDEMIŁA DUPY, FEDEMIŁA!!!
      BLONDI MA SPOTKAĆ FREDZIA!!!!
      A NIE!
      FOCH.
      Dobra, dobra UNFOCH.
      Koniec?
      A co z niewolniczką domu i chłopcu o mariquenowych oczach???
      Co dalej?
      Bd kiss??
      Niech już ją zapłodni :<.
      Najlepiej niech to będzie ciąża oka.
      Wiecie, mariquanenowy chłop liznie po oczku pakującą manatki.
      Liz raz, liz dwa, liz trzy i zaliczona!
      Nocooo.
      Nie oglądałyście xD?
      Wpiszcie sb na yt Karolek i tam ten kanał klik. Potem proszę właczyć "Jak powinno się całować".
      XD
      Bym podała link, ale jestem na phone.
      Zresztą, ja całe życie jestem na phone ^^.
      #czuowiek'#warga
      Dobra, koniec tego dobrego.
      Aaaa i to dzięki mnie jest szybciej next dupki!
      Jahaha :D.
      Dobra, stap.
      Monisia czekam na rozdziewiczenie w złotym lambo <33.
      Kasieńka czekam na zabicie Diego ;****.
      Papa,loffki ♥.
      Ps.usuńta tą weryfikację! Grrr >.<. Przecież nie jestem robotem xD

      Usuń
    2. Ja tam nie wiem czy nie jesteś robotem. Zawsze taki długi kom.. dla ludzi by sie nie chciało ( normalnych ludzi xD ). Oczywiscie mi sie to podoba.
      Na to rozdziewiczenie to sobie jeszcze troszke poczekasz :). Fedemiła będzie jak dla Kasi zechce się o niej pisać, bo ja o tej parze pisać nie umim :/. Życie.
      Taa.. ta Diega jebana dziecinna praca utrzymuje naszą Viole :).

      Usuń
    3. Czy ty mi sugerujesz, że jestem nienormalna?!
      W sumie...
      Dobra nie było pytania xD.
      Jak to?!
      Ma być w następnym rozdziale na biurku Leona w jego biurze, a nie xD!
      Czyli fedemiła narazie nie.
      Okookokok.
      A co do pracy...
      Chciałam coś innego napisać...
      I napiszę xD!
      *Może on jedzie do tej jebanej dziwki* xD
      I tu podejrzenia o zdradę.
      A dziwka to Mia xD.
      Sory, musiałam :p.
      I nie jestem taka wspaniała, bo mam przeczucia, że Mia kupuje te pantalony dla cioty Diega. A on z nią sexi xD.
      I jeszcze druga rzecz...
      VIOLA MOGŁABY SAMA SIĘ UTRZYMYWAĆ, ALE CIOTA DIEGO TRZYMA JĄ W DOMU I NIE NIE JESTEM ROBOTEM PO PROSTU JUŻ TAK MAM W TYCH KOMACH (XD)!

      Usuń
    4. Nie, ja nic nie sugeruje... ja stwierdzam fakty xD. Nie no jaja se robie.
      Domyśliłam się co chciałaś napisać.
      Hmm.. Mia jego dziwką?? Ty to masz fantazje.
      Mówisz, że nie jesteś robotem... tak właśnie powiedziałby robot!

      Usuń
  4. Świetny ;* Chyba nic nie pozostało tylko czekać na next ;**

    OdpowiedzUsuń