-Kochanie! Wróciłem!-Krzyczał Diego od chwili przekroczenia progu domu.
-Dobrze, co robiłeś w pracy ?
- Nic ciekawego, mam wyjazd służbowy. Spakuj mi walizke, mam samolot za godzinę więc walizkę chce za 30 minut. Bez słowa poszłam na górę pakować mu walizkę. Wszystko spakowałam mu w 15min w sumie to nie obchodzi mnie nawet gdzie on leci. Dałam mu walizkę i odprowadziłam na lotnisko. Postanowiłam że zrobię sobie spacerek do domu. Podczas niego widziałam wiele ogłoszeń, które są porozwieszane na różnych słupach. Zauważyłam, że firma VerdasCompany poszukuje asystentki.... chyba to jakis znak, że powinnam w końcu się spełnić w moim zawodzie ponieważ wszystkie wymogi pasowały do mojego CV. *** Wróciłam do domu i zabrałam się za szukanie mojego CV. Noż kurcze gdzie to cholerstwo jest?! Ooo... mam! Zaniosłam je do tej firmy. Pracuje tam bardzo miła pani, która ma na imie Monika to chyba jest jakaś sekretarka, bo kazała mi czekać do jutra i zaczęła robić coś tam w swoim komputerze, a potem poniosła gdzieś kawę. Teraz tylko czekać do jutra... Diego powiedział, że wróci za miesiąc, więc muszę wymyślić coś na swoje wytłumaczenie. Chociaż pewnie mnie nie przyjmą bo dawno nie byłam nigdzie zatrudniona. A jeśli mnie przyjmą i mój szef to będzie jakiś 80-letni staruszek?! Będę musiała się nim zajmować i myć mu nogi żeby mnie nie zwolnił? Dobra.. pewnie za bardzo panikuje. Ale jeśli tak będzie to odchodze z " powodu problemów rodzinnych ". *** Kolejny dzień. Dziś jest ten dzień! Wstałam, wykonałam wszystkie poranne czynności i odrazu poczłapałam do VerdasCompany. Gdy tak szłam mało się nie zabiłam, bo oczywiscie nałożyłam najniewygodniejsze szpile. Weszlam do windy i pojechałam na najwyższe piętro ponieważ to tam jest sekretariat. Mówię jak byłam w szkole " sekretariat ". Szłam, szłam przez dłuuugi korytarzi byłam myślami zupełnie gdzie indziej. W pewnym momencie się potknęłam przyszykowałam się na spotkanie mojej głowy z ziemią, ale nic takiego się nie zdarzyło. Kiedy otworzyłam oczy to ujrzałam mega przystojnego szatyna mniej więcej w moim wieku. Podniósł mnie nie przestając patrzeć mi się w oczy. Jego oczy były takie śliczne.. zielone jak trawka, czy szmaragdy. Zupełnie inne niż Diega. A co jeżeli on tez składał papiery?! Na bycie asystentem... nie.. to pewnie nie to. Ale jeśli to prawda to nie mam szans... *** Jadę sobie spokojnie taksówką do pracy. Jestem totalnie zmęczona, ale jak mus to mus. Nagle poczułam że uderzyliśmy w jakieś auto. - cholera jasna, nic panu nie jest? - wystraszyłam się i zapytałam kierowcy pojazdu. - nie, ale mam nadzieje że Pani się nic nie stało. - powiedział spokojnie. - nie, niech Pan poczeka pójdę sprawdzić co się stało - lekko pokiwał głową w znaku porozumienia. delikatnie odpięłam pasy i wysiadłam z auta. Pokonałam kilka kroków i zobaczyłam zniszoną przednią część samochodu. Po chwili z drugiego pojazdu wyszedł młody mężczyzna. - Matko, nic Pani nie jest? - wystraszył się. - jechałem zbyt szybko i nie zauważyłem Pani. - nie mnie, tylko tego dość starego pana, który już ma swoje lata i radziłabym mu się nie denerwować. - Powiedziałam spokojnie. - jasne, zaraz mu zapłacę, śpieszę się i wolę to załatwić bez dzwonienia na policję. - Oznajmił. - proszę - Gestem ręki pokazałam mu, żeby podszedł do kierowcy, uśmiechnął się i poszedł w wyznaczone przezemnie miejsce. Ja zobaczyłam, że jesteśmy już prawie pod firm.a - Carrella 14. - powiedziałam szeptem sama do siebie. To ulice dalej! Podeszłam do auta i czekałam aż mężczyźni skończą rozmowę. Po chwili podeszłam i zapłaciłam kierowcy oraz podziękowałam mu. Już chciałam odchodzić, gdy usłyszałam głos tego faceta, który spowodował wypadek. - jeszcze raz, bardzo Panią przepraszam. - naprawdę nie szkodzi, a po za tym, Francesca - podałam mu rękę. - Marco - podniósł moją i delikatnie ją ucałował. - może gdzieś Cię podwieść, Francesco? - nie dziękuję, jestem na miejscu. - dobrze, to ja jeszcze raz przepraszam i proszę - podał mi jakąś kartkę - to moja wizytówka. - dopowiedział i uśmiechnął się delikatnie. - do zobaczenia - mrugnął do mnie i odjechał. Ja szybkim krokiem udałam się w stronę firmy VerdasCompany.
*****
No to ten rozdział jakoś napisałyśmy z Kasią. Trochę nam to zajęło.
Jak na początek to było sporo komentarzy pod 1 rozdziałem :).
Za co wam wszystkim bardzo dziękuje. Licze, że pod tym nie będzie mniej komentarzy. Rozdział wyszedł, jaki wyszedł. Czekam na wasze opinie :**.